Służba w przestrzeni liturgicznej, bo o niej mowa, jest rodzajem szczególnego powołania. Zdarza się, że myślimy, że to jest dla wszystkich, najczęściej możemy to zaobserwować to w czasie Rorat i Białego Tygodnia, kiedy trwa wielka „akcja rekrutacyjna”. Wiadomo prawie wszyscy chłopcy będą ministrantami, a dziewczynki będą śpiewać w scholi. Przychodzi czas na pierwszą zbiórkę, na której jak wiemy większości z tych chłopców nie zobaczymy. Już to pokazuje, że bycie ministrantem jest dla nielicznych.

Myślę, że najłatwiej mi będzie zgłębić ten temat na bazie własnych doświadczeń. Był rok 2004, ja zaczynałem swoją „przygodę”, po roku była promocja i było nas, o ile dobrze pamiętam, dziecięciu. Czas mijał, księża się zmieniali, a nas ubywało… Dziś z tej grupy zostałem tylko ja. Z różnymi trudnymi sytuacjami, wieloma błędami. Można powiedzieć liczy się, jakość, nie ilość. Tylko pytanie czy aby w moim przypadku jest jakaś jakość?

Chociaż lepsze pytanie, dlaczego ja? Dlaczego to się w ogóle zaczęło? Wiadomo, że ministrantem zostaje się z ciekawości, chęci robienia czegoś wielkiego, no i żeby w pewnym stopniu być wyróżnionym. Jednak ciekawość zostaje zaspokojona, a odpowiedzialność i swego rodzaju ograniczenia zaczynają kształtować rym naszego życia. A podporządkować się wcale nie jest łatwo i niektórzy, mówią wprost „to nie dla mnie” i zamykają ten etap. Zawsze jednak ktoś zostaje, kto umacnia się w postanowieniu sprzed kilku lat. Czy to właśnie nie jest powołanie? Czy ten młody człowiek, który z radością idzie „służyć” i nie wyobraża sobie innego sposobu życia, nie jest powołany?

Gdy idzie się na studia, wszystko i wszyscy wskazują na to, że to już koniec, że twój czas się skończył. Ale ty czujesz, że twój czas wcale nie minął, że wciąż możesz… Czy to nie znaczy, że to jest twoje powołanie?

Czy to, że ktoś z tej grupy zostaje lektorem, ceremoniarzem, animatorem, a nieliczne z pań zostają precentorkami, nie jest właśnie powołaniem?

Na koniec pozostaje mi tylko jedno, pozostawić Cię z krótkim, pewnie znanym Ci tekstem

„Boże, którego dobroć powołała mnie do Twej służby,
spraw, bym uświęcony uczestnictwem w Twych tajemnicach
przez dzień dzisiejszy i całe me życie
szedł tylko drogą zbawienia.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.”

Tomasz Dragańczuk