Pierwszego dnia KODALu usłyszałem: kim jest i jaki powinien być ceremoniarz, wtedy słowo „ceremoniarz” wydawało się mi tak dalekie. Rekolekcje letnie były wspaniałe, jednak to był dopiero prolog tego co miało się wydarzyć w Żarach.

Napisałem pracę, przeczytałem dokumenty i z nadzieją, że na pewno zostanę ceremoniarzem, pojechałem na oazę. Pierwszego dnia pisaliśmy test z dokumentów, gdy otrzymałem wynik z tego testu, dostałem jakby cios w twarz, że bycie ceremoniarzem, oddala się ode mnie i przestałem być pewny swojego błogosławieństwa.

Pewnego dnia podczas adoracji płakałem przed Panem Jezusem, dostępując wtedy kompletnego nawrócenia. Zabrałem się więc za pracę.

Przez cały KODAL ufałem Panu, że zostanę ceremoniarzem, cały swój trud i pracę oddałem Jemu by mnie prowadził.

W piątek była weryfikacja, prosiłem Ducha Świętego o pomoc. Byłem zestresowany, jednak cały czas ufałem Bogu, że on mi pomoże i wszystko będzie dobrze. Wszedłem jako drugi, po wyjściu czułem, że dobrze mi poszło. Przez cały następny dzień miałem spokój, kiedy inni mieli swoje weryfikacje, czułem jednak, że mogłem powiedzieć coś więcej na odpowiedzi.

W niedziele mieliśmy otrzymać odpowiedź, byłem jeszcze bardziej zestresowany niż wcześniej, mówiłem do Pana: „Jeżeli nie zostanę wybrany na ceremoniarza przyjmę to z pokorą, a jeśli, będę miał zostać ceremoniarzem, to będę starał się ze wszystkich sił by być godnym tego tytułu”.

Otrzymałem odpowiedź: „będziesz ceremoniarzem”, rozpłakałem się ze szczęścia, bardzo mi na tym zależało.

Tydzień w Żarach był najtrudniejszym, pełnym emocji, wzlotów i upadków, a zarazem najpiękniejszym tygodniem w moim dotychczasowym życiu. Słowa, które najbardziej przemówiły do mnie na rekolekcjach to: „każdy zbierze to co siał”, dlatego po przyjeździe na parafie chcę pomagać innym poznawać Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie.

Bartosz Kuźmicz