Jednak im bliżej dnia wyjazdu, tym bardziej zaczynał mnie on niepokoić. Czy na pewno robię dobrze? Czy jestem na to gotowa? A może się ośmieszę? Zły zawsze stara się nie dopuścić, żebyśmy się zbliżyli do Pana – a tego doświadczyłam podczas ferii. Wystarczyło zaufać Bogu.

Dla mnie KODAL to czas umocnienia. Kiedy w domu rekolekcyjnym rozpoczęliśmy zajęcia, po raz kolejny dotarło do mnie, że Kościół to nie „ONI” – Kościół to „MY”, a ja mam w nim konkretne miejsce. Zrozumiałam, że to nie jest tak, że zrobię coś od czasu do czasu i będzie fajnie – nie! Mam wypalać się cały czas, by dzięki mojej posłudze inni mogli spotkać Pana.

Kurs Oazowy Dla Animatorów Liturgii nie jest tylko zdobywaniem wiedzy i umiejętności, które przydają się podczas posługi. To spotkanie ze Słowem, które staje się Ciałem podczas Mszy świętej i przebywa w każdym z bliźnich. Ten czas pomaga w wyrobieniu pewnej dojrzałości, cierpliwości, pokory, uświadomieniu sobie, że nie wiemy wszystkiego i otwarciu na innych, a przede wszystkim – otwarciu się na Boga. Po całym dniu zajęć oraz radości z przebywania ze znajomymi, czas staje w miejscu, gdy zatrzymujemy się wszyscy w kaplicy. Podczas adoracji uczyłam się mniej mówić, a więcej słuchać tego, co On chce mi powiedzieć.

KODAL to w końcu wspólnota, ale taka szczególna! Jednoczy zupełnie różnych ludzi, którzy na czas rekolekcji stają się rodziną, i chociaż wiemy, że następnym razem możemy się nie spotkać w takim samym składzie, to za tą atmosferą tęskni się cały rok.

„Kochać znaczy służyć” – to zdanie towarzyszy mi od mojego pierwszego KODALu, a teraz odkrywam jego treść znacznie bardziej.

Wiktoria Dmytruk