Powiem szczerze, że wahałem się prawie do ostatniej chwili czy się zgłosić i później czy nie zrezygnować wyjazdu na rekolekcje w tym roku. Było to związane z moim trudnym doświadczeniem pracy w parafii, gdzie zaczynałem odczuwać, że to co robię przerasta mnie, stąd te wahania, bo skoro tu na szczeblu lokalnym średnio daję radę to jak to się uda na szczeblu diecezjalnym, jeśli tak to można określić.

Czy się udało? Udało i to z tak wielką satysfakcją, radością i pokojem w sercu. Dlaczego? Bo „wszystko mogę w Tym który mnie umacnia”. Były trudne i przerażające momenty, a większość z tych sytuacji przytrafiała mi się pierwszy raz to dzięki pomocy Bożej Opatrzności udało mi się przez nie jakoś przebrnąć. Choć mogłem doświadczyć miłości płynącej od Zmartwychwstałego przy tych trudnych sytuacjach, to było wiele sytuacji radosnych. Jedną z nich są spotkania z małą grupą formacyjną co wieczór, gdzie tak naprawdę mogłem na kilka spraw spojrzeć inaczej z innego punktu widzenia. Była też szkoła liturgii, którą miałem okazję współprowadzić, w czasie której zobaczyłem jak mocno Bóg działa w człowieku przez często już rutynowe czynności, na które mogłem spojrzeć jeszcze raz i jeszcze raz się nad nimi pochylić.

Kończąc chciałem jeszcze napisać o kilka słów o najpiękniejszej posłudze związanej z moją służbą jako animator. Była to modlitwa wstawiennicza, w czasie której cała kadra służyła każdemu chętnemu uczestnikowi swoją modlitwą. Dla mnie osobiście jest to jeden z największych darów jakie możemy komuś ofiarować.

Jak zawsze obawy przerosły rzeczywistość. Dlatego polecam wszystkim w czasie trudności nie tylko z wiązanych z wyborami rzec otwarcie Bogu, co nie raz sam czyniłem w czasie rekolekcji: "Panie bez ciebie nie dam sobie rady przyjdź i mnie wspomóż i spraw aby we mnie wypełniła się, Twoja wola, TY TYLKO MNIE POPROWADŹ."

Za całe dobro, trudności i doświadczenia CHWAŁA PANU!