Że na KODAL przyjadę wiedziałem od wakacji, ale gdy ruszyły zapisy usłyszałem słowa: A może ORAE? Masz do tego talent. W liturgicznej możesz się zmarnować. Nie wiedziałem, co robić, dużo się modliłem, pewnego wieczoru napisała do mnie przyjaciółka z zapytaniem, czemu mnie nie ma jeszcze na liście na KODAL? Trochę popisaliśmy i dzięki niej pojechałem na te rekolekcje. Od samego wyjazdu były przygody: nie wysiedliśmy z pociągu, czy zostawiłem plecak w McDonaldzie.
Na tych rekolekcjach doświadczyłem prawdziwej wspólnoty, którą łączy Chrystus obecny w liturgii. Nauczyłem się dużo, ale wydaje mi się, że najważniejsze, co wyniosłem z rekolekcji to to, że przepisy i normy są bardzo ważne, ale jak będą błędy, nawet te największe, to i tak Chrystus przychodzi i nam się daję. Jednym z ważnych punktów KODAL-u była spowiedź, gdzie można było porozmawiać z kapłanem w cztery oczy, bez kratek, jak prawdziwi mężczyźni. Mogłem powiedzieć to, co od dawna leżało mi na sercu.
Za ten cudowny czas rekolekcji, poznawania siebie i Boga w liturgii oraz za nowych i cudownych przyjaciół
Chwała Panu!