Mówiąc krótko – bałam się. Decyzję o pojechaniu na rekolekcje przypisuję wyłącznie Bożemu natchnieniu. Po ludzku nigdy bym się na to nie porwała. Gdy zbliżał się KODAL, czułam jednak pokój w sercu – wiedziałam, że robię to, co powinnam, bo kiedy kilka lat temu poszukiwałam wspólnoty, animatorzy na KODALu pomogli mi jej doświadczyć. Wiedziałam, że teraz jest moja kolej, by dzielić się tym, co zostało mi dane.

Tegoroczny KODAL był dla mnie powrotem do źródeł. Chociaż przez 4 lata od moich pierwszych rekolekcji z DDL niesamowicie wiele zmieniło się w moim życiu, na nowo odkryłam tę wspólnotę i treści, które wtedy mnie zafascynowały. Dzięki doświadczeniu formacji z cudownie odmiennymi uczestnikami mojej grupy, zachwyciłam się tym, jak rzeczywiście pięknie On stwarza każdego z nas. Wprowadzanie pań ze stopnia zerowego w podstawy posługi precentorki pozwoliły mi zastanowić się, dlaczego sama wybrałam, że chcę nią być, a dziewczyny stały się dla mnie świadectwem powołania kobiety do uczestnictwa w liturgii, powołania kobiety w Kościele – i odpowiedzi na nie. Gdy wszyscy adorowaliśmy Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, wiedziałam, że jestem we właściwym miejscu, do którego On sam mnie zaprowadził – kiedyś i teraz.

To jest właśnie wyzwolenie, którego doświadczam przez liturgię – którego doświadczam właśnie we wspólnocie, jaką jest dla mnie diakonia liturgiczna. Chociaż czasem nie chcę, jestem niepewna, boję się - wiem, że to On mnie powołał do służby i dał mi tak wiele, bym nie zostawiała tego dla siebie. Dziś jestem wdzięczna za to, że otworzył moje oczy i serce.

Chwała Panu!

Wiktoria