Sądziłem, że przez dużą ilość nauki rozwój duchowy będzie zminimalizowany, ale na szczęście się myliłem. Po raz pierwszy przyłapałem się na tym, że nie chce mi się wyjść z adoracji, i to w takim stopniu, jak nie chce mi się wstać wcześnie z łóżka.

Tworzyliśmy też zgraną wspólnotę; szczególnie odczuli to chorzy kodalowicze, o których wszyscy się troszczyli.

Wykłady były bardzo ciekawe i wiele z nich wyniosłem. Były prowadzone ciekawie, często z prezentacjami multimedialnymi. Szczególnie zainteresował mnie wykład o istocie Przeistoczenia.

Ostatniego dnia trzeba było przejść weryfikację z Mszału i Liturgii Godzin. Na początku się tego obawiałem, ale jednak bez większych trudności wszystko zaliczyłem. Test pisemny też nie był zbyt trudny, kiedy się powtórzyło materiał.

Na było bardzo ciekawie. Było parę występów kabaretowych, muzycznych oraz karaoke.

Po agapie, czyli ostatniej, uroczystej kolacji i po paru godzinach snu wyjechaliśmy do domów. Teraz moją wiedzę będę mógł wykorzystać w mojej parafii, a za rok pojadę na kolejny stopień.