Rozważania

W kalendarzu widnieje już data 16 grudnia, na wieńcu adwentowym pozostała już tylko jedna niezapalona świeca, a w brewiarzu od jutra używać będziemy już innych hymnów. Te wszystkie elementy wraz z Wielkimi Antyfonami mówią nam, że czas Adwentu już się kończy i rozpoczynamy bezpośrednie przygotowanie do Uroczystości Narodzenia Pańskiego. Myślę, że to dobry moment aby na chwilę zatrzymać się i spojrzeć na ten miniony czas.

Msza Święta trwa niecałą godzinę, ksiądz cały czas coś mówi, czyta, wykonuje gesty, często niezrozumiałe, wokoło kręcą się chłopcy i faceci w białych komeżkach, którzy również wykonują dziwne rzeczy. A naszym zadaniem jest wstać, usiąść i od czasu do czasu coś odpowiedzieć. Nic dziwnego, że patrząc na miny i zachowanie niektórych osób podczas Mszy świętej czasem odnosi się wrażenie, że przyszły one na jakiegoś rodzaju spektakl, który z resztą okazał się bardzo nudny. Czy nie brzmi to znajomo?

Już od jakiegoś czasu dziennikarze bliżej związani z Kościołem coraz częściej i odważniej piszą o zeświecczeniu świąt Bożego Narodzenia. Zresztą nawet nie czytając ich felietonów dostrzegamy ten problem we współczesnej cywilizacji.

I Niedziela Adwentu

„Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy przez dobre uczynki przygotowali się na spotkanie przychodzącego Chrystusa, a w dniu sądu, zaliczeni do Jego wybranych, mogli posiąść Królestwo niebieskie. Przez naszego Pana...”

Dobre uczynki to w sumie jakie? Czy rodzice, którzy ograniczają wolność dziecku, które beztrosko biegnie do przepaści robią dobrze czy źle, a zabraniając wyjazdu w góry piętnastolatce z grupą nieznanych sobie osób, to jak robią? A przymuszając w jakiś sposób do nauki, też w sumie nie wiem?  A może, kiedy dziecko w rodzinie może wszystko, to wówczas jest dobre? W tym gąszczu pytań wydaje się, że jedynie sam Bóg wie, co dla człowieka dobre i pomaga odkryć zło, które ma pozory dobra i dobro, które ma pozory zła. Bo tylko On wie jak trzeba postępować, aby w dniu sądu człowiek mógł cieszyć się królestwem niebieskim, czyli ostatecznie dobrze wybierać w życiu i zostać wybranym i opieczętowanym na końcu czasów.

W pierwszą niedzielą adwentu na nowo trzeba nam sobie bardzo jasno przypomnieć, że czeka nas sąd za uczynki.Dzięki Bogu nie ludzki, ale Boży, ale zawsze to będzie jakaś forma konsekwencji tego, co uczyniliśmy i dlatego dobro naszych czynów jest ważne. Może warto zapytać się, od kogo uczę się o „dobrych uczynkach” od siebie, czy od Boga i gdzie mnie one prowadzą.

ks.Tomasz Sałatka

Każdy okres Roku Liturgicznego ma swoją specyfikę i coś z czym najbardziej go kojarzymy, a odróżnia go to od pozostałych. Myślę, że gdyby zrobić test niedokończonych zdań, to w odpowiedzi do „z (tu wstawić okres) najbardziej kojarzę…” mielibyśmy mniej więcej takie odpowiedzi: Adwent – Roraty, Boże Narodzenie – Kolędy, Wielki Post – Droga Krzyżowa, Wielkanoc – no… może inne pieśni? No właśnie może inne pieśni, które w sumie z czasem nam powszednieją, a często nawet są wymieszane z pieśniami, które słyszymy cały rok, czyli w sumie Procesja Rezurekcyjna kończy tą naszą radość Zmartwychwstania. Dziś chciałbym opisać coś co moim zdaniem jest wstanie przedłużyć tą naszą radość.

 Było ich troje. Ta, którą nazywał Matką, ten którego nazwał Opoką i ten, do którego mówił Przyjacielu…

Właśnie rozpoczęliśmy Adwent- czas radosnego oczekiwania, postanowiłem dlatego napisać kilka słów o tym czasie. Pomyślałem jednak, że tych czysto teoretycznych tekstów o Wieńcu Adwentowym, o braku Gloria w Liturgii, o Fioletowym i Różowym ornacie i o wszystkim tym co się wiąże z tym czasem, jest na tyle dużo, że bezsensu powtarzać to co jest wszędzie (na naszej stronie także trochę tekstów się już pojawiło). Dlatego warto pochylić się nad kilkoma sprawami, jak ja to nazywam, do pomyślenia na wieczór.

Mamy królową! Królową, o której nikt nie zawoła: Król umarł! Niech żyje król! Mamy królową, która żyje wiecznie w Bogu, królową, która jest pierwszym człowiekiem wziętym z duszą i ciałem do nieba, królową, która jest matką Bożą i naszą matką przez łaskę. Mamy królową o Sercu Niepokalanym, potężną i straszną jak wojsk uszykowanych tysiące i dobrą jak chleb. Kogoś, kto poznał Prawdę - wie dobrze, kim jest człowiek i ogląda Boga. Kogoś, kto jest wolny wolnością dzieci Bożych. Królowa, ta choć jest Panią Nieba i Ziemi jest Królową Polski. Ona zna nasze dzieje, rozumie je, sama przecież w nich uczestniczy przez wiarę swoich dzieci; zna ich cel - Bożą myśl, która następne wieki chce uczynić szczęśliwymi przez ewangelię, przez cnotę i łaskę, sprawiedliwość i pokój. Czym jesteś Polsko?

Maryja na wszystkich ikonach, choć każda z nich przedstawia inny Jej przymiot, jest taka sama – pełna łaski. Jest Nową Niewiastą żyjącą w Duchu świętym i tak z Nim zespoloną, że stała się jakby Jego obrazem, Jego wielkim arcydziełem. Tak szczodrze obdarowana, nie uroniła ani jednej kropli wody żywej płynącej z Jej wnętrza. Patrzymy na Nią i uczymy się od Niej relacji z Bogiem, którego Ona zna jak nikt inny.

Często słysząc słowo „powołanie” widzimy sutannę albo habit, rzadziej na myśl przychodzi nam małżeństwo. Ale czy to znaczy, że nie wszystkich Pan powołuje? Czy może powołanie jest tylko dla nielicznych wybrańców? Wydaje mi się, że jednak każdy jest powołany. Jednak warto zastanowić się nad powołaniem, które gdzieś nam umyka.